Maska antysmogowaUrząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów po raz kolejny sprawdził, czy maski antysmogowe - fachowo nazywane półmaskami filtrującymi, posiadają właściwości ochronne. Kontrolerzy pobrali maski z trzynastu sklepów budowlanych i hurtowni w pięciu województwach. Łącznie oceniono dwadzieścia jeden modeli - sześć pod kątem oznakowania, natomiast piętnaście przeszło testy w laboratorium Centralnego Instytutu Ochrony Pracy (CIOP). Sprawdzono, czy produkty spełniają trzy parametry: opór wdechu, przenikanie mgłą oleju parafinowego i przeciek wewnętrzny. Wyniki badań okazały się niezadowalające. Sześć masek miało negatywne wyniki podczas testów w laboratorium, a jedenaście było źle oznakowanych.

Testy w laboratorium

Urząd zakwestionował sześć masek (cztery nie spełniły jednego parametru, a dwie, aż dwóch). Testy wykazały, że dwie maski nie przeszły badania na opór wdechu. Dwie kolejne słabo wypadły, gdy sprawdzono odporność na przenikanie mgłą oleju parafinowego. Oznacza to, że zanieczyszczenia w powietrzu łatwo zniszczyłyby filtr. Ostatnie dwie maski wypadły najgorzej, ponieważ nie spełniły aż dwóch z trzech badanych parametrów. Nie przeszły testów na przenikanie mgłą oleju parafinowego i przeciek wewnętrzny - były nieszczelne i miały słaby filtr.

Oznakowanie

Przedsiębiorca, który wprowadza maski do sprzedaży, musi pamiętać o tym, że powinny być odpowiednio oznakowane i przejść badania w akredytowanym laboratorium na terenie UE. Taka procedura kończy się wystawieniem tzw. deklaracji zgodności. Jedenaście masek było źle oznakowanych. Brakowało danych producenta lub informacji o tym, czy jest to maska jedno, czy wielorazowa. W dziewięciu przypadkach problematyczna była też deklaracja zgodności - brakowało jej, nie miała wszystkich danych lub została wystawiona przez nieuprawniony podmiot. Inspekcja Handlowa w Poznaniu znalazła cztery modele półmasek, które chciał wprowadzić na rynek jeden z przedsiębiorców. Sprowadził z Chin ponad 55 tys. sztuk. Zadeklarował on, że maski przeszły badania w akredytowanym laboratorium w UE, jednak jak się okazało, nie miało ono akredytacji do ich testowania. Dzięki kontrolom 55 tys. wadliwych masek nie zostanie wprowadzonych na rynek.

Konsekwencje

UOKiK planuje wszcząć osiem postępowań wobec przedsiębiorców, którzy wprowadzili do obrotu sześć masek, które nie przeszły testów w laboratorium i dwóch, które były źle oznakowane, a ich producenci dobrowolnie tego nie poprawili. Mogą zakończyć się nakazem wycofania wadliwych masek i powiadomieniem o tym konsumentów. Zgodnie ze zmianami w prawie, kary finansowe do 100 tys. zł pojawią się, gdy producent lub importer wprowadzili maski niezgodne z wymaganiami na polski rynek po 19 lipca 2018 r.

Inspekcja Handlowa współpracuje też z organami celnymi i ocenia, czy maski, które przedsiębiorca chce wprowadzić na rynek, mogą przekroczyć polską granicę. W ubiegłym roku inspektorzy wydali trzy negatywne opinie, dzięki którym nie wpuszczono do Polski prawie sześć tys. sztuk masek.

Ważna informacja dla kupujących maskę antysmogową. Przede wszystkim należy sprawdzić, czy posiada znak CE, który oznacza, że producent deklaruje, że maska spełnia wszystkie wymagania techniczno-prawne.

Należy też zwrócić uwagę na oznaczenia: FFP1, FFP2 i FFP3, czyli klasę ochrony filtra: najsłabsza to 1, a najwyższa 3. Ważne są też litery: NR, R i D. NR to półmaska jednorazowego użytku. Nie należy jej zakładać ponownie i nie nosić dłużej niż osiem godzin. R to półmaska wielokrotnego użytku. Natomiast D oznacza, że półmaska pozytywnie przeszła badanie na zatkanie pyłem dolomitowym. I tę maskę należy wybrać, jeśli planujemy przez dłuższy czas pracować w zapylonym pomieszczeniu, np. podczas remontu. Jeżeli kupujący ma wątpliwości co do jakości masek antysmogowych, można zgłosić to do Inspekcji Handlowej.