Nie lękajcie się. Debata w Sejmie RP

W polskim sejmie, w ramach parlamentarnego zespołu do spraw przeciwdziałania mowie nienawiści i ochrony praw człowieka odbyła się pierwsza debata społeczna poświęcona pedofilii w kościele katolickim.

- Proceder seksualnego wykorzystywania dzieci w Kościele karmi się bezkarnością sprawców, których chroni zmowa milczenia duchownych, prawników, mediów i społeczeństwa, w tym rodzin ofiar. Dzieci często nie są w stanie udźwignąć ciężaru krzywdy, a ocaleni cierpią latami. Dlatego musimy przerwać milczenie, by ci, którzy o tym wiedzą, nie mogli już dłużej dawać przyzwolenia na tragedię ofiar w imię racji Kościoła - czytamy na stronie wydarzenia w serwisie społecznościowym.

Debata była otwarta. I choć zaproszenia zostały wysłane do wszystkich parlamentarzystów, na sali obecnych było tylko dwoje. Z zaproszenia nie skorzystał również ks. Adam Żak - koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski. Organizatorem spotkania była Joanna Scheuring-Wielgus, przewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania mowie nienawiści i ochrony praw człowieka.

W debacie uczestniczyli paneliści, m.in. Marek Lisiński - prezes poznańskiej fundacji "Nie lękajcie się" zajmującej się problemem pedofilii w kościele, mecenas Artur Nowak - adwokat, wcześniej orzekał w sądzie. Specjalizuje się w sprawach karnych, wielokrotnie w swojej praktyce reprezentował pokrzywdzonych i sprawców w postępowaniach dotyczących czynów pedofilskich, współautor książki „Żeby nie było zgorszenia”, dr Monika Whiteman - psychoterapeuta w zakresie psychologii klinicznej, wykładowca psychologii społecznej oraz diagnosta, psycholog kliniczny i psychoterapeuta w placówkach medycznych i opiekuńczych, prof. Arkadiusz Stempin - historyk, politolog, watykanista, od 2009 roku kierownik katedry im. Konrada Adenauera w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. J. Tischnera oraz Agata Baraniecka-Kłos - założycielka i prezeska Fundacji „Stop Przedawnieniu” - przez kilka lat walczyła w Sejmie o zmianę prawa, aby przestępstwo pedofilii nie ulegało przedawnieniu. W drugiej części spotkania głos zajęli uczestnicy spotkania oraz ks. Wojciech Lemański.

Celem debaty było zapoczątkowanie kampanii informacyjnej, której celem jest przekonanie społeczeństwa, by stanęło po stronie pokrzywdzonych, a nie oprawców. Spotkanie zostało zarejestrowane i jest dostępne na stronie internetowej polskiego parlamentu.

Poniżej publikujemy skróconą wypowiedź Marka Lisińskiego - prezesa fundacji "Nie lękajcie się".

Dariusz. OcalonyW imieniu Ocalonych dziękuję za to spotkanie i rozmowę o tak ważnym społecznym problemie jakim jest pedofilia w kościele . Szkoda, że nie ma z nami przedstawiciela kościoła, ale cóż, nas to nie dziwi. Kościół jako instytucja ostatnimi czasy przyjął narrację zrzucając problem pedofilii na społeczeństwo, i jakby miałby to być problem ogólnospołeczny. W istocie, problem krzywd dzieci, gwałtów i molestowania jest nie tylko w instytucji kościoła.

Pedofilia w kościele to problem instytucji, społeczeństwa i stosowania prawa

Mając na względzie poszanowanie drugiego człowieka, jego poglądów i oczekiwań, szukamy najprostszych rozwiązań mogących spełnić oczekiwania obu stron. Oczekiwania ofiar zgromadzonych wokół Fundacji są sprecyzowane, konkretne i do zrealizowania.

W duchu poszanowania zarówno prawa cywilnego jak i kościelnego, w dobrym tonie byłoby tworzenie wytycznych z udziałem samych zainteresowanych, a takimi są ofiary księży pedofilów. Powołując się na standardy światowe, należy pamiętać, że we wszystkich krajach ofiary otrzymują odszkodowania, bez względu na czas zdarzenia. W innych krajach powstały komisje składające się z przedstawicieli kościoła, prawników oraz samych pokrzywdzonych. Osoby zasiadające w tych kolegiach wspólnie badają przypadki zgłaszane przez ofiary i zapewniają im opiekę prawną psychologiczną itd.

SNAP. KuriaBadana jest również skala zjawiska. Hierarchowie kościelni mieli na tyle pokory i poszanowania dla ofiar, że doszło do spotkania i nawiązania wzajemnej współpracy, dającej wymierne efekty. Niestety wytyczne polskiego episkopatu nie przewidują powołania wspólnych komisji lub innych organów kolegialnych, do których można byłoby zaprosić osoby pokrzywdzone. Nie przewiduje tego żaden dokument kościelny, tylko odwracają się od pokrzywdzonych i kierują ich do bezpośrednich sprawców? Wytyczne mówią, że odpowiedzialność karną oraz cywilną za tego rodzaju przestępstwa ponosi sprawca, jako osoba fizyczna. Wytyczne stanowią także o pomocy ofiarom. Już art. 3 punkt 2 wskazuje nam drogę, którą naszym zdaniem, nie powinno się iść. Z kolei art. 5 selekcjonuje ofiary. Uważamy, że ofiarom bez względu na wiek, przysługuje prawo do obecności adwokata, psychologa lub osoby bliskiej podczas całego procesu kanonicznego. Przepis art. 7 punkt 4 wspomina o wizji lokalnej. Aż dech w piersi zapiera sama myśl o sprawcy, a cóż dopiero konieczność ponownego przeżycia wszystkiego w miejscach, gdzie to się działo.

W wytycznych nie dostrzegliśmy tak prostych rozwiązań dla ofiar, jak przeprosiny indywidualne od biskupów, czy też surowe kary dla sprawców (nie uważamy, by wydalenie sprawcy na okres trzech lat ze stanu kapłańskiego, stanowiło surową karę - przykład z indywidualnej sprawy). Zadośćuczynienie za doznane krzywdy w postaci np. rekompensaty majątkowej winno stanowić pewien standard. Nie spełnia go wypłacenie należnych rekompensat w imię dobroci chrześcijańskiej, jak to było w przypadku sprawy koszalińskiej. Idąc tym tokiem myślowym, każda osoba przynależąca do kościoła powinna otrzymać pieniądze za krzywdy, których doznaje w swoim życiu. Dlaczego dostojnicy kościelni nie chcą zmierzyć się ze sprawami z okresu powojennego do dnia dzisiejszego? Nie chcą rozmawiać o przeszłości i rozwiązaniu spraw przedawnionych? Krzywda i ból, w jakich żyją ofiary nie znają terminu przedawniania - będą trwały aż do śmierci.

Nie chcemy prowadzić dialogu za pomocą mediów, lecz na dziś, przy biernej postawie kościoła, nie ma innej możliwości.

Pedofilia na świecie

Stany Zjednoczone Ameryki - 4 proc. księży.

Australia. Badania prowadzone przez specjalną komisję ds. nadużyć seksualnych wobec dzieci w Australii pokazują, że popełnienie takich czynów w latach 1950-2010 zarzucano 7 proc. księży. W niektórych australijskich parafiach podejrzanych jest aż 15 proc. księży. A poszkodowanych blisko 4,5 tysiąca.

W Belgii ofiarami pedofilów padło od lat 50. ubiegłego wieku ok. 500 osób. Trzynaście z nich popełniło samobójstwo. Kościół katolicki w Belgii doliczył się 134 księży-pedofilów.

Holandia. Według raportu z lat 1945–2010 dziesiątki tysięcy dzieci doświadczyło agresji seksualnej ze strony katolickich duchownych, z czego 10 do 20 tysięcy dzieci w latach 1945–1981.

Irlandia. Pierwszy raport z komisji która ustaliła, że w latach 1936–1990 co najmniej 800 księży, zakonnic i zakonników w tych ośrodkach dopuściło się wobec wychowanków  molestowania seksualno, gwałtów i zmuszanie do niewolniczej pracy ponad siły. Potem były kolejne raporty. Niemcy, Hiszpania, Chile i wiele, wiele państw. Wszystkie te ustalenie były możliwe dzięki powołaniu specjalnych nienależnych komisji do badania tych spraw. Czego i my się domagamy, aby i w Polce powstała taka komisja.

Instytucja kościoła w Polce nie chce w ogóle rozmawiać z nami jako organizacją, a całą odpowiedzialność zrzuca na sprawców. Wytyczne przyjęte przez episkopat to zbiór pustych słów i mrzonek. Ojciec Żak z ramienia kościoła zajmuje się szkoleniem, (dobra inicjatywa) i zapobieganiem - jednak bez rozliczenia się z przeszłością nie ma kroku do przodu. Są nas tysiące, ukryci w swojej traumie i bólu. Zbyt wiele zła się stało, aby można przejść nad tragedią dzieci bez rozmów o przeszłości. Zarzucano nam, że to nasza wina, że my jako dzieci prowokujemy, że to wina naszych rodzin i naszego wychowania. Będę krzyczał, choćbym chodził jako dziecko nago, nikt nie miał prawa mnie tknąć. To nie NASZA wina, a chcecie zrzucić winą na nas.

Nie mamy wglądu w akta procesowe w sądach biskupich, bo to już waszym zdaniem nas nie dotyczy. A kogo pytam się. Kogo jak nie nas gwałcono i molestowano. Nieznane są losy naszych oprawców, są poza kontrolą przenoszeni na inne parafie i do innych krajów, ukrywani w domach emerytów dla księży. Włos im z głowy nie spadł i nie ponieśli żadnej kary. W tej izbie też wołaliśmy o sprawiedliwość. Pisaliśmy do wszystkich partii politycznych, do ich liderów. Cisza, bo to nie poprawnie politycznie, przecież to elektorat.

Już nie prosimy o spotkanie i rozmowę w zaciszu klasztornych murów. Proponujemy otwartą dyskusję. Chcemy rozmawiać z Prymasem Polski, Przewodniczącym Episkopatu Polski, Sekretarzem Generalnym Konferencji Episkopatu Polski, Sekretarzem Sekcji Nauk Teologicznych Komisji Nauki Wiary. Nie chcemy spotykać się z delegatami, którzy nie mają żadnego wpływu i nie mają możliwości podejmowania konkretnych decyzji.

Domofon w domu księży emerytówUfamy, iż we wspólnym dialogu będziemy w stanie wypracować rozwiązania satysfakcjonujące obie strony, Łączy nas przecież ten sam cel, jak twierdzą w wypowiedziach biskupi którym jest dobro każdego skrzywdzonego przez księdza pedofila dziecka. Choć po postępowaniu biskupów trudno w to uwierzyć. Apelujemy do polityków wszystkich ugrupowań, Stwórzmy dla Naszego dobra i przyszłych ofiar Komisję do zbadania i pokazania skali przestępstw pedofilskich w kościele. Znieśmy w prawie zapis o przedawnieniach zarówno w prawie karnym jak i cywilnym. Niech biegli decydują o naszej prawdomówności, a  nie sędziowie związani z kościołem. Chrońmy nasze dzieci i egzekwujmy prawo, bo ono jest, ale nie jest respektowane. Sprawcy zamiast w aresztach są umieszczani w klasztorach itd.

Podsumowując. Do fundacji zgłosiło się już ponad 200 osób. Mamy listę skazanych 60 sprawców. Apeluję! Nie zostawiajcie nas jak do tej pory na pastwę własnej traumy i fałszywych ocen społeczeństwa. Kościół sam z siebie nie rozwiąże tego problemu. Tylko nacisk i presja społeczna mogą zapobiec dalszym dramatom dzieci. Widzicie dorosłego człowieka i większość ofiar jest już dorosłych. Ale to dzieci są gwałcone i molestowane, a jako dorośli mamy w miarę dojrzałość psychiczną, aby o tym mówić i zgłaszać.

Opr. Waldemar Roszczuk, fot. W. Roszczuk /Portal Wielkopolski /Gazeta Świebodzińska, archiwum JSW.