W 16. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał z ŁKS-em Łódź 4:0. Bramki dla poznaniaków zdobyli Sergei Krivets, Aleksandar Tonev, Artiom Rudnev i Mateusz Możdżeń.
Mimo słabej ostatnio formy Lech był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Fatalną passę gospodarzy, przerwał Siergiej Kriviec.
W 13min. Rudnev zagrał wzdłuż pola karnego do Krivetsa, a ten pięknym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Velimirovicowi.
ŁKS natychmiast rzucił się do odrabiania strat i był bliski osiągnięcia swego celu. W 16 min. po szybkiej kontrze niewiele pomylił się Szałachowski, a dwie minuty później Mięciel minął już wychodzącego z bramki Burica, jednak jego strzał z linii bramkowej wybił Wojtkowiak.
Po niezłym fragmencie gry w wykonaniu drużyny Ryszarda Tarasiewicza, łodzianie zaczęli jednak grać katastrofalnie.
W 31. min Rafał Murawski zagrał prostopadle do Aleksandra Toneva, który w sytuacji sam na sam nie miał problemów ze zdobyciem gola.
Utrata drugiej bramki podłamała gości. Prawy obrońca ŁKS-u w 33 minucie podawał głową do bramkarza, ale nie zauważył stojącego pomiędzy nimi Rudneva, który skorzystał z tego prezentu.
To jeszcze nie był koniec strzelania w pierwszej połowie. Na dwie minuty przed jej zakończeniem nie popisał się Velimirović, który źle obliczył tor lotu piłki po dośrodkowaniu Krivetsa. Do piłki dopadł Możdżeń i skierował do opuszczonej już bramki.
Wynik pierwszej połowy zdeterminował obraz drugiej części meczu. ŁKS nie wierzył już w odrobienie strat, choć nie można gościom odmówić chęci do zdobycia chociaż honorowej bramki.
Najbliżej tego był Mięciel. Napastnik łodzian skorzystał z błędu Kamińskiego, ale jego strzał z ostrego kąta nie zaskoczył Burica.Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Kolejorza 4:0.
Źródło: KKS Lech Poznań, foto: Filip Furmańczak